piątek, 25 października 2013

PROLOG


Prolog

     Stałam na środku wielkiej sali balowej. Muzyka wciąż rozbrzmiewała, odbijając się echem po wszystkich ścianach. Nade mną wisiał kryształowy żyrandol, który oświetlał całe pomieszczenie. Miejsce wyglądało cudownie. Wzięłam głęboki wdech i uniosłam głowę spoglądając w niebieskie tęczówki chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Moje serce zabiło mocniej, a kolana ugięły się wbrew mojej woli. Szybko odwróciłam wzrok. Nie chciałam znowu zatopić się w jego oczach. Nie chciałam czuć tego bólu rozrywającego mnie od środka. Nie widziałam rys jego twarzy przez oczy napuchnięte od płaczu. Chłopak zrobił krok do przodu. Ja natomiast cofnęłam się. Nie chciałam czuć zapachu jego perfum, tak cudownych jak polana latem lub bukiet świeżo zerwanych kwiatów.
- Przepraszam. - odrzekł blondyn.
Mówił szczerze, wiedziałam to. Jednocześnie chciałam żeby mówił dalej, ale wiem też, iż jeśli nie przestanie to będzie mi jeszcze ciężej pogodzić się z utratą kogoś tak bliskiego. Jego głos był muzyką dla moich uszu. Z drugiej strony nie dałabym rady znieść go dłużej. Jeszcze chwila, a podbiegłabym do niego i wpadła mu w ramiona. Nie mogłam jednak jemu wybaczyć. Nie po raz kolejny. Wiem, że potem bym tego żałowała. 
- Przepraszam nie wystarczy, aby naprawić błędy- szepnęłam zapłakanym głosem.
Ostatni raz spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich smutek i poczucie winy. Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Złapałam sukienkę i wybiegłam z pomieszczenia gubiąc po drodze srebrny pantofelek.