piątek, 29 listopada 2013

CHAPTER 1

Chapter 1

     Obudziły ją promienie słońca wpadające przez okno. Dzisiaj już oficjalnie będzie mogła zakończyć szkołę średnią. Zeszła ze schodów, kierując się w kierunku kuchni. Rodziców oczywiście nie zastała w domu. Jak zwykle zajęci pracą. Z resztą już się przyzwyczaiła. Nie marzyła o dwóch miesiącach spędzonych z dziadkami w Wielkiej Brytanii, ale nie miała wyjścia. Przynajmniej zwiedzi jakieś nowe miejsce i kto wie, co się przydarzy. Zjadła pośpiesznie śniadanie i udała do łazienki. Po kwadransie była już gotowa do wyjścia. Kamerdyner czekał na nią przy wyjściu, aby przejąć jej torbę. Nie ma jeszcze prawa jazdy, więc niestety nie może sama udać się do szkoły. Nie lubiła robić wokół siebie zamieszania wjeżdżając na malutki szkolny parking maszyną, która bez problemu mogłaby rozwalić potężny mur. Zawsze chciała, aby ktoś ją podwiózł, jednak rodzice się na to nie zgadzali, mówiąc, iż to niebezpieczne. Podobno to wszystko miało być dla jej bezpieczeństwa, lecz ona i tak w to nie wierzyła. Wsiadła do czarnego BMW i odjechała zostawiając za sobą wszystkie myśli.
     Szła szkolnym korytarzem kierując się w kierunku sali od języka angielskiego. Próbowała dostrzec w tłumie swoją przyjaciółkę Megan.
- Tutaj Ali! - krzyknęła blondwłosa uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna.
- Hej Meg. - przytuliła przyjaciółkę.
- To jak, jakie plany na wakacje z Joshem? - powiedziała Megan z złośliwym uśmieszkiem wskazując na chłopaka zmierzającego w ich stronę.
- Och daj spokój. Dobrze wiesz, że nic z tego nie będzie. Rodzice za nic w świecie by się na nie zgodzili. Z resztą już zamówili mi lot do Londynu. A jak u Ciebie?
- Lecę do Kalifornii z rodzicami. Całe dwa miesiące nurkowania. O niczym tak bardzo nie marzę - rzekła sarkastycznie blondynka.
- Hej Alison. - powiedział całując  dziewczynę w policzek i tym samym przerywając rozmowę przyjaciółek.
- To ja już pójdę. - rzekła Meg idąc w stronę sali.
Napięte relacje między najlepszą przyjaciółką Ali, a jej chłopakiem czasami mogły doprowadzać do szału, ale przynajmniej nie wchodzili sobie w drogę. To zawsze był jakiś plus. 
- To jak, co robisz po szkole? - rzekł brunet.
- Hmm...nie mam jeszcze planów. Co proponujesz?
- Mam zamiar zorganizować imprezę, liczę, że się na niej pojawisz.
- Tak, jeśli uda mi się magicznym sposobem wymknąć z domu. - zaśmiała się Ali.
- Wymyślisz coś. Przyjadę o ósmej. - puścił do niej oczko i odszedł z uśmiechem na ustach.
Alison podbiegła do przyjaciółki łapiąc ją za nadgarstek.
- Nie uwierzysz! Josh organizuje dziś imprezę i to będzie moja pierwsza całonocna domówka!
- To świetnie, że będziesz się dobrze bawić. Ja posiedzę w domu i pooglądam żałobne romanse z miską pocornu w rękach. - powiedziała Meg z udawanym smutkiem.
- Chyba żartujesz? Idziesz ze mną! Nie ma opcji, iż pojawię się tam bez mojej najlepszej kumpeli.
- Wątpię, że Twój chłopak będzie chciał mnie widzieć na swojej imprezie.
- Ja mam zaproszenie i to wystarczy. Będę mogła zabrać kogo zechcę. On tu akurat nie ma nic do powiedzenia. A teraz chodź, bo spóźnimy się na zajęcia. - rzekła wesoło Alison strzepując z twarzy swoje niesforne brązowe loki.
Po zakończeniu lekcji dziewczyny udały się na parking.
- To jak, wpadniesz do mnie o szóstej i wszystko obgadamy? - zapytała brunetka.
- Jasne.
- To do zobaczenia. - powiedziała Ali po czym wsiadła do czarnego BMW i pojechała do domu.
     Weszła do rezydencji i udałą się do gabinetu swojego ojca. Zapukała do drzwi.
- Hej tato. - sztucznie się uśmiechnęła.
- Nie mam czasu, porozmawiamy później.
- Ale to ważne! Tylko jedno pytanie. Proszę.
- Dobrze, ale pośpiesz się. Nie chcę zawracać sobie tym głowy.
- Czy mogłabym iść dziś na imprezę do Josha?
- Na całą noc? - powiedział marszcząc brwi.
- Tak?
- Nie ma takiej opcji. Ten chłopak ma na Ciebie zły wpływ. A teraz grzecznie proszę udaj się do swojego pokoju, bo nie mamy o czym rozmawiać.
Trzasnęła drzwiami i pobiegła do swojej sypialni. Sięgnęła po gitarę i zagrała Little Things. Była Directioner. Nie nazywała ich swoimi mężami ani nie piszczałą za każdym razem, kiedy pojawił się nowy teledysk. Kochała One Direction, bo byli jej powietrzem. Dziwnie to brzmi, ale jest prawdą. Jedynymi osobami, którzy wiedzieli o tym była jej przyjaciółka, Josh oraz James, kamerdyner. Gdyby osoby ze szkoły się o tym dowiedziały to rozpętałoby się prawdziwe piekło. Otworzyła laptopa. Jej oczom ukazał się niebieskooki Irlandczyk z burzą blond włosów. Od razu się uśmiechnęła. W jej głowie zaświeciła się żarówka. Szybko włączyła Google i wyszukała listę koncertów One Direction. W Londynie miała być od 4 lipca do 30 sierpnia, a koncert 1D miał się odbyć 15 lipca właśnie w tym mieście. Była przeszczęśliwa, ale nie wiedziała czy będzie mogła się tam wybrać. Już na następny dzień jest zaplanowane podpisywanie płyt oraz rozdawanie autografów. Wiedziała, iż musi pojawić się na przynajmniej jednym z tych wydarzeń. Musiała to sprytnie zaplanować. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! -krzyknęła.
W drzwiach ukazała się Meg. 
- Już? - zdziwiła się Ali. - No dobra. W takim razie chodź przygotujemy się na imprezę.
- Pewnie. - uśmiechnęła się blondwłosa.
Alison przygotowała dla siebie koralową krótką sukienkę i buty na obcasie. Natomiast Megan zdecydowała się na spódniczkę mini w kolorze turkusowym oraz łososiowy top. Do tego dodała też balerinki na koturnie. Brunetka zrobiła sobie delikatny makijaż , a jej przyjaciółka zupełne przeciwieństwo tego. Kiedy były już gotowe do wyjścia na balkonie pojawił się Josh, który pomógł obu dziewczynom zejść na dół. 
Jechali samochodem podśpiewując sobie głośno do piosenki lecącej w radiu.  Kiedy chłopak Ali zaparkował vana, wszyscy wysiedli z wozu, byli bardzo imprezowo nastawieni. Przed wejściem do domu łatwo było zauważyć, że już wiele osób przedobrzyło alkohol. Kilka par obściskiwało się w ogrodzie. Alison była zdecydowanie bardziej podekscytowana tym, iż wymknęła się z domu niż całym haosem. To była jej pierwsza całonocna impreza, na którą udała się bez zgody rodziców. Z stuprocentową pewnością przekroczyła próg willi. Ta noc miała należeć do niej.


---------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim! :) A więc jest 1 rozdział! Od teraz wszystko będzie pisane w 3 osobie, bo nie chcę się porównywać się z główną bohaterką, z którą mam niewiele wspólnego, poza muzyką. Liczy się dla mnie każda opinia, więc proszę komentujcie! Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to piszcie w komentarzach swoje usernames! Do następnego rozdziału, Ali :)

piątek, 25 października 2013

PROLOG


Prolog

     Stałam na środku wielkiej sali balowej. Muzyka wciąż rozbrzmiewała, odbijając się echem po wszystkich ścianach. Nade mną wisiał kryształowy żyrandol, który oświetlał całe pomieszczenie. Miejsce wyglądało cudownie. Wzięłam głęboki wdech i uniosłam głowę spoglądając w niebieskie tęczówki chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Moje serce zabiło mocniej, a kolana ugięły się wbrew mojej woli. Szybko odwróciłam wzrok. Nie chciałam znowu zatopić się w jego oczach. Nie chciałam czuć tego bólu rozrywającego mnie od środka. Nie widziałam rys jego twarzy przez oczy napuchnięte od płaczu. Chłopak zrobił krok do przodu. Ja natomiast cofnęłam się. Nie chciałam czuć zapachu jego perfum, tak cudownych jak polana latem lub bukiet świeżo zerwanych kwiatów.
- Przepraszam. - odrzekł blondyn.
Mówił szczerze, wiedziałam to. Jednocześnie chciałam żeby mówił dalej, ale wiem też, iż jeśli nie przestanie to będzie mi jeszcze ciężej pogodzić się z utratą kogoś tak bliskiego. Jego głos był muzyką dla moich uszu. Z drugiej strony nie dałabym rady znieść go dłużej. Jeszcze chwila, a podbiegłabym do niego i wpadła mu w ramiona. Nie mogłam jednak jemu wybaczyć. Nie po raz kolejny. Wiem, że potem bym tego żałowała. 
- Przepraszam nie wystarczy, aby naprawić błędy- szepnęłam zapłakanym głosem.
Ostatni raz spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich smutek i poczucie winy. Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Złapałam sukienkę i wybiegłam z pomieszczenia gubiąc po drodze srebrny pantofelek.